Artur Cegiełka Artur Cegiełka
5222
BLOG

Zarys działaności agenta "Stefan"

Artur Cegiełka Artur Cegiełka Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 

 
Stefan Rzeszot, jak wynika z akt MSW, miał zostać pozyskany do współpracy w charakterze informatora przez WUBP w Krakowie 19 października 1945 r. Zobowiązując się do współpracy, miał napisać m.in.: „Ja, Rzeszot Stefan […] zobowiązuje się szczerze i dokładnie donosić o działalności wrogich organizacji i ludzi do nich przynależnych. Doniesienia swoje będę podpisywał pseudonimem »Czarny« […]. Za naruszenie tego zobowiązania będę odpowiedzialny przed sądem […]. Tak mi dopomóż Bóg”; w aktach występuje także pod ps. „Stefan”.
Bezpieka starała się wykorzystać dziennikarza głównie w środowisku sportowym, ale również wśród osób, z którymi spotykał się w ramach wykonywania obowiązków zawodowych. W 1954 r., po wstąpieniu Rzeszota do PZPR, dziennikarz miał zostać wyeliminowany z „sieci agenturalno-informacyjnej”. Nadal jednak traktowany był przez peerelowskie służby specjalne jako kontakt poufny.
Warto przybliżyć w kilku zdaniach agenturalną działalność dziennikarza w środowisku, w którym na co dzień pracował. W latach 60. oficerem prowadzącym kontakt poufny ps. „Stefan” był por. R. Wieczorek, który ze spotkań sporządzał notatki. Zachowało się ich dość dużo, dzięki temu pozwala to odtworzyć obraz współpracy. W trakcie jednego ze spotkań 26 lutego 1960 r. funkcjonariusz SB miał pytać o dziennikarzy pracujących w redakcji „Sportowca”, w którym wówczas Rzeszot był redaktorem naczelnym. W zainteresowaniu SB znajdował się wtedy m.in. Łukasz Jedlewski, którego podczas tego spotkania Rzeszot miał ocenić jako jednego z najzdolniejszych dziennikarzy sportowych młodego pokolenia. Zainteresowanie Jedlewskim wynikało z innego powodu: „interesuje nas jego osoba w związku z niedawnym pobytem na Akademickich Mistrzostwach Świata w Turynie i chcemy pewne sprawy w rozmowie z nim wyjaśnić, lecz tylko doraźnie. »Stefan« dodał, że gdyby na terenie Turynu doszło do jakichś niejasnych kontaktów między ludźmi politycznie zaangażowanymi a Jedlewskim, to na pewno by go o tym powiadomił, gdyż wprowadził w redakcji taki zwyczaj, że każdy po powrocie z delegacji zagranicznej składa mu szczegółowe sprawozdanie”. W trakcie tego spotkania miało dojść do rozmów na temat dziennikarzy zatrudnionych w innych redakcjach sportowych. W kręgu zainteresowania SB znajdował się także zatrudniony w „Expressie Wieczornym” Andrzej Jucewicz. W trakcie rozmowy esbek miał uzyskać wiedzę na temat trudnej sytuacji materialnej dziennikarza: „Jucewicz jest w ciężkich warunkach materialnych, gdyż płaci raty na mieszkanie spółdzielcze i obecnie nastawiony jest na zarabianie jak największej ilości pieniędzy, oczywiście w swoim zawodzie” – donosił KP ps. „Stefan”.
Z kolejnych dokumentów wynika, że na początku lat 60. SB poprzez Rzeszota interesowała się innym dziennikarzem sportowym. Tym razem chodziło o Jerzego Budnego, którego KP ps. „Stefan” przedstawił w maju 1962 r. jako osobę o nienagannej postawie życiowej, dodając, że „poglądy polityczne pozwalają określić tego człowieka jako osobę, do której można mieć pełne zaufanie”. W trakcie tego spotkania por. Wieczorek wręczył rozmówcy 1000 zł za dotychczasową współpracę. Warto w tym miejscu dodać, że Budny, jak wynika z akt, miał zostać pozyskany w charakterze kontaktu służbowego (KS) przez Departament II MSW 6 lutego 1962 r., czyli przed wspomnianą rozmową agenta z SB. Być może rozmowa por. Wieczorka z KP ps. „Stefan” na temat Budnego była wynikiem rutynowych działań podjętych w celu sprawdzenie operacyjnego nowo pozyskanego osobowego źródła informacji; takie działania prowadzono bardzo często, nawet w stosunku do sprawdzonych agentów z dużym stażem.
 
„Stefan” na Zachodzie
 
SB starała się także wykorzystać częste wyjazdy zagraniczne Rzeszota, aby w ten sposób uzyskać informacje na temat działalności polskich dziennikarzy na Zachodzie, a w szczególności tych, którzy skupieni byli przy Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Jednym z nich był zamieszkały w zachodnich Niemczech Edward Sokopp, wobec którego SB starała się wykorzystać informacje uzyskane przez por. R. Wieczorka z rozmów z KP ps. „Stefan”. Wynikało z nich, że „Stefan” miał się spotkać z nim podczas zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku w 1964 r. oraz po tej olimpiadzie w Monachium, gdzie mieszkał Sokopp. Podczas jednego z tych spotkań Sokopp wspominał, że chciałby, aby jego małżonka nauczyła się języka polskiego, gdyż pochodziła z USA, „gotów był przyjąć na »prywatne stypendium« polską studentkę, która miałaby tam dobre warunki studiowania, mieszkania u niego w domu w zamian za naukę i konwersację polskiego z jego żoną”. SB poprzez KP ps. „Stefan” starła się wykorzystać nadarzającą się okazję, która stwarzała realną szansę inwigilacji dziennikarza poprzez umieszczenie w jego domu podstawionej osoby jako korepetytora. Takie właśnie zadanie otrzymał KP ps. „Stefan”. Okazją miało być spotkanie dziennikarzy w Kolonii podczas lekkoatletycznych zawodów we wrześniu 1964 r. Przestrzegano jednak „Stefana”, aby w trakcie rozmów z Sokoppem zachował szczególne środki ostrożności, aby uniknąć dekonspiracji: „Sokopp na pewno byłby zdumiony gdyby KP utrzymywał z nim ścisły kontakt, nie obawiając się świadków z Polski. Ponadto już przy wykonywaniu poprzednich zadań w świecie sportowym słychać było komentarze, że KP utrzymuje kontakty z [Radiem] Wolna Europa. Taka opinia nikomu nie pomaga i KP sam się z tym liczy” – notował por. Wieczorek. W dokumentach nie ma jednak informacji, czy to zadanie zostało wykonane w trakcie tego pobytu. Można przypuszczać, że do planowego spotkania doszło, gdyż Sokopp był zakwaterowany w hotelu wraz z polską reprezentacją. Dziennikarze Radia Wolna Europa „mieli zarezerwowane pokoje w tym samym hotelu, co nasza ekipa i dzięki temu byli cały czas przy naszych zawodnikach”. Według tej notatki KP ps. „Stefan” zasugerował, że należy poprzez władze sportowe PRL w przyszłości ograniczyć możliwości zamieszkania dziennikarzy Radia Wolna Europa z polskimi sportowcami.
Kolejna notatka por. R. Wieczorka dotyczyła wyjazdu dziennikarza na MŚ w piłce nożnej do Wielkiej Brytanii w 1966 r. Mimo że reprezentacja Polski nie zakwalifikowała się do tego turnieju, to SB zależało, aby wykorzystać ten wyjazd do zbierania informacji na temat bardzo licznej polskiej emigracji skupionej w londyńskim ośrodku, która osiedliła się tam po zakończeniu II wojny światowej. Zdaniem funkcjonariusza SB, KP ps. „Stefan” w trakcie pobytu w Londynie spotkał się m.in. z gen. Władysławem Andersem: „spędziliśmy parę godzin – był bardzo rozmowny. Tematy: kobiety, konie, historia wojska, sprawy artystyczne – żona Andersa jest aktorką. Nie było z jego strony [Andersa] ani jednej aluzji politycznej”.
Reasumując, warto podkreślić, że za swoją działalność dziennikarz miał być wynagradzany finansowo, a – jak to notował ppor. J. Wielgo – „pieniądze te będą stanowiły pewnego rodzaju element wiążący KP z pracą naszej służby”. Ostatnia notatka służbowa znajdująca się w „Teczce Pracy” KP ps. „Stefan” sporządzona została 4 maja 1972 r.
 
Rzeszot w tle sprawy Bogdana Tuszyńskiego
 
Najcenniejsze jednak doniesienia agenturalne informatora ps. „Stefan” są związane z postacią Bogdana Tuszyńskiego. To właśnie one przyczyniły się na początku lat 60. do pozyskania przez SB Tuszyńskiego w charakterze Tajnego Współpracownika. Historia ta miała swój początek w 1963 r., kiedy to Tuszyński przebywał w Szwecji na zorganizowanych tam MŚ w hokeju. Zawody rozgrywane wówczas w Sztokholmie były kolejną imprezą sportową z pozoru niczym nie różniącą się od pozostałych. Tuszyński jako sprawozdawca Polskiego Radia komentował mecze wspólnie ze Stefanem Rzeszotem będącym wówczas redaktorem naczelnym „Sportowca” oraz z Tadeuszem Maliszewskim – dziennikarzem katowickiego „Sportu”.
Po zakończeniu mistrzostw jak zwykle każdy z nich przedstawił w kraju rachunki za pobyt w miejscowym hotelu w celu rozliczenia ich; taki zwyczaj panował w większości redakcji sportowych. Jednak tym razem rachunki te wzbudziły podejrzenia władz, które przypuszczały, że zostały one sfałszowane. Zanim poinformowano o tym podejrzanych dziennikarzy, jak wynika z dokumentów MSW, 30 marca 1963 r. relację z tego wyjazdu złożył wspominany już KP ps. „Stefan”, który wraz z Tuszyńskim przebywał na tych zawodach. Podczas rozmowy z funkcjonariuszem SB por. R. Wieczorkiem poruszono temat tajemniczego emigranta z Polski, który kontaktował się z polskimi dziennikarzami, a na dodatek w Sztokholmie miał być zakwaterowany wraz z polską delegacją. Ze wstępnych informacji SB wynikało, że był nim niejaki „Simon”: „Był bardzo regularnie w hotelu, w którym mieszkała nasza ekipa. Jest bardzo charakterystyczny, gdyż nie ma jednej ręki, nosi brodę i stale ma ze sobą aparat fotograficzny. Przedstawił się jako fotoreporter” – tak opisywał go, zdaniem SB, KP ps. „Stefan”. Z treści sporządzonej notatki wynika również, iż osoba ta utrzymywała bliskie kontakty z Bogdanem Tuszyńskim. W trakcie rozmowy nie informowano „Stefana” o właściwym celu spotkania; oficjalnie było to rutynowe spotkanie z osobowym źródłem informacji, jakie przeprowadzano po każdych zawodach rozgrywanych poza granicami kraju. Dzięki przedstawionej przez „Stefana” charakterystyce tajemniczego emigranta z Polski ustalono wstępnie jego tożsamość; miał nim być Zygmunt Sobczyk, którego MSW podejrzewało kilka lat wcześniej o to, że starał się nawiązać kontakt z grupą „Mazowsze” przebywającą wówczas w Szwecji.
W związku z podejrzeniami o sfałszowanie rachunków przedstawionych przez dziennikarzy oraz tajemniczymi kontaktami Tuszyńskiego z Sobczykiem postanowiono przesłuchać głównych podejrzanych; gdyby fałszerstwo potwierdziło się, to z pewnością SB wykorzystałoby ten fakt we właściwy dla resortu sposób. Pierwszym dziennikarzem wezwanym na przesłuchanie był Stefan Rzeszot, który 19 sierpnia miał sporządzić pisemne oświadczenie w związku z pobytem w Szwecji, na podstawie którego można odtworzyć przebieg tego spotkania. W trakcie rozmowy poinformowano dziennikarza o przyczynach przesłuchania, okazując mu hotelowy rachunek. Rzeszot miał wyjaśnić wówczas, że „r[achune]k ten otrzymał od red[aktora] Bogdana Tuszyńskiego, który rozliczył się podobnym r[achun]kiem”. Następnie miał przyznać, że popełnił błąd, „nie sprawdzając pochodzenia r[achun]ku, jak również przedstawiając go do rozliczenia”. Kontynuując, miał napisać, że nie są mu znane okoliczności, w jakich Tuszyński je zdobył; tym samym obarczył go całą winą.
Następnie, 20 sierpnia prośbę o przesłuchanie Tuszyńskiego do swego przełożonego wystosował ppłk T. Chlebicki w której czytamy m.in.: „w marcu 1963 r. Tuszyński został delegowany do Szwecji wraz ze Stefanem Rzeszotem – red[aktorem] nacz[elnym] »Sportowca« oraz Tadeuszem Maliszewskim – red[aktorem] »Sportu« celem obsłużenia hokejowych MŚ. W Sztokholmie Tuszyński zapoznał osobnika występującego pod nazwiskiem Simon […]. Ww. redaktorzy zamieszkali w hotelu »Kristineberg«. Tuszyński po bliższym poznaniu Simona załatwił przez niego wystawienie fikcyjnych rachunków hotelowych dla siebie, Rzeszota i Maliszewskiego. Rachunki te opiewające na wyższą sumę pochodziły z hotelu »Strommen«, podczas gdy w istocie rzeczy powinny pochodzić z hotelu »Kristineberg«. Rachunek za dobę hotelową w »Kristineberg« wynosił 13 koron szwedzkich, podczas gdy na fikcyjnym rachunku »Strommen« wynoszą 23 korony szwedzkie […]. Ujawnienie fikcyjnych rachunków hotelowych grozi poważnymi konsekwencjami wszystkim trzem redaktorom. Z uwagi na to, że Rzeszot pozostaje w kontakcie z naszą służbą i że złożył w tej sprawie oświadczenie obciążające poważnie Tuszyńskiego, wskazanym jest wykorzystanie posiadanego materiału do operacyjnego wykorzystania Tuszyńskiego”. Przytoczona kwota, którą zdaniem SB mieli zyskać dziennikarze, nie była wysoka, nawet biorąc pod uwagę fakt, że na terenie Szwecji przebywali kilkanaście dni, jednak oświadczenie, które miał złożyć Rzeszot dało SB powód do działania wobec Tuszyńskiego. W zasadzie w MSW rozpatrywano wówczas dwie możliwości: albo pozyskanie dziennikarza do współpracy w charakterze osobowego źródła informacji na podstawie „materiałów kompromitujących”, albo przekazanie zgromadzonych dowodów obciążających odpowiednim służbom. Postanowiono, że decyzja co do kierunku działań wobec dziennikarza podjęta zostanie po przeprowadzonej z nim rozmowie: „w zależności od wyników rozmowy z Tuszyńskim zdecydować o jego operacyjnym wykorzystaniu bądź nadaniu sprawie właściwego biegu przez Biuro Prasy KC”.
Następnego dnia naczelnik Wydziału IV Departamentu III MSW wyraził zgodę na przeprowadzenie rozmowy z Tuszyńskim. Z dokumentów wynika, że dziennikarz został wezwany telefonicznie na przesłuchanie 2 września. Zaskoczony telefonem z MSW przypuszczał, że wezwanie ma związek z incydentem w Wołowie, w którym brał udział (został wówczas zatrzymany przez miejscową MO za zakłócanie porządku publicznego). Tymczasem rozmowa ku zaskoczeniu Tuszyńskiego dotyczyła jego pobytu w Szwecji. W szczególności zaś bezpieka interesowała się kontaktami dziennikarza z „Simonem”. Pytany w trakcie rozmowy o powiązania z tajemniczym emigrantem z Polski, Tuszyński miał przyznać, że utrzymywał z nim kontakty. Dziennikarz miał potwierdzić ustalone przez SB nazwisko emigranta, mówiąc, że przedstawił się jako Zygmunt Sobczyk. Tuszyński w kilku zdaniach miał przybliżyć postać Sobczyka; wspominając, że Sobczyk osiedlił się w Szwecji po zakończeniu II wojny światowej, podczas której służył w armii gen. Stanisława Maczka; stąd przypuszczenie, że podczas działań wojennych stracił rękę. Na terenie Szwecji prowadził własny zakład fotograficzny oraz współpracował jako tłumacz z miejscową policją. W dalszej części przesłuchania SB starała się uzyskać informacje od dziennikarza, jaki charakter miały jego kontakty z Sobczykiem. Z dokumentów dowiadujemy się, że Sobczyk pożyczył Tuszyńskiemu 80 koron szwedzkich, a ten zadeklarował, że po powrocie do kraju w zamian za udzielną pożyczkę wyśle Sobczykowi polskie książki oraz płyty; Sobczyk zaś miał przekazać Tuszyńskiemu prezent w postaci „skarpetek i żyletek”. „Zapytany, czy korzystał z innych form pomocy materialnej świadczonej przez Sobczyka, odpowiedział przecząco. Wówczas przedłożyłem mu fotokopie sfalsyfikowanego rachunku hotelowego, prosząc o wyjaśnienie jego pochodzenia. Tuszyński nie sądził, że rachunki te są w naszym posiadaniu i został mocno tym przybity. Widząc, że nie ma co lawirować, złożył oświadczenie na ten temat, podając, że sprawa ta była przedmiotem dyskusji i rozważań całej trójki: Rzeszota, Maliszewskiego i jego. Ponieważ tuż przed wyjazdem ani Rzeszot, ani Maliszewski nie mogli załatwić tych rachunków, załatwił je przez Sobczyka sam Tuszyński. Tuszyński dodał przy tym, że rachunki te nie pochodziły z żadnego hotelu i były fikcyjne. Zapytany, czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogą być wyciągnięte w stosunku do niego, odpowiedział twierdząco, «zakaz wyjazdów za granicę, pozbawienie wykonywania zawodu i ew[entualna] sprawa prokuratorska». Dawał do zrozumienia, by nie łamać mu kariery […]. W tym stanie rzeczy zaproponowałem mu współpracę z organami służby bezpieczeństwa jako formę rehabilitacji za popełnione przestępstwo. Tuszyński wyraził zgodę na udzielanie pomocy naszej służbie. Wyraził przy tym ubolewanie, że nie zwróciliśmy się do niego wcześniej z taką propozycją i że zaproponowaliśmy mu ją w przykrej dla niego sytuacji. Podpisał zobowiązanie o współpracy na zasadzie dobrowolności, wybierając sobie ps. «Fala»”. W ankiecie personalnej TW „Fala” oficer prowadzący zaznaczył, że Tuszyński został pozyskany na zasadzie „dobrowolności”. Trudno jednak się z tym zgodzić, ponieważ ewidentnie podczas werbowania wykorzystano materiały, które mogły skompromitować dziennikarza, wprowadzono również element szantażu, który w konsekwencji mógł złamać dotychczasowy dorobek dziennikarza.
Należy podkreślić, że przedstawiony materiał, stanowi zaledwie wycinek z wieloletniej i aktywnej współpracy informatora ps. „Stefan” z peerelowskim aparatem represji, który wyłania się z zachowanych dokumentów w IPN.
 

Absolwent Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW. Autor książki "Działania MSW wokół olimpijskich zmagań Moskwa 80"(2011). Publikował m.in. "Biuletyn IPN", "Glaukopis", "Uważam Rze", "Na Poważnie", "Sieci Historii", "Wpolityce.pl", "Wsumie.pl". Pasjonat sportu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości